Płyty sprzedają się jak świeże bułeczki.
Śmierć artysty to czysty biznes, jednak dla kogo? Kiedy zmarł Michael Jackson, jego płyty zaczęły znikać z półek sklepowych a konto bankowe pozostawiony dzieci rosło. Bardzo szybko zmarły artysta odbił się od długów, chociaż sam już spłacać ich nie musiał. Podobnie jest z Whitney Houston.
Kilka dni przed śmiercią piosenkarki media plotkowały, że pieniądze jakie miała artystka przepiła i wydała na narkotyki. Została bankrutką. Teraz kiedy już nie żyje, jej płyty nie tylko zdrożały ale znikają ze sklepów. Tak duży jest na nie popyt.
Album z największymi przebojami artystki z 2007 roku w ubiegłym tygodniu kosztował na iTunes 3 funty a po jej śmierci podskoczył do 8 funtów.
Płyty zmarłej Houston są dziś najlepiej sprzedającymi się.